niedziela, 7 sierpnia 2016

Rozdział #21

Pomimo wielu próśb, aby Kotarou nie szedł za nami, chłopiec uparł się, że po przebudzeniu Kotori, jeszcze sprawdzi, czy wszystko w porządku.
Szliśmy w ciszy, chociaż widziałem, że chłopak chce zagadać, lecz za każdym razem spotykał się z trochę groźnym spojrzeniem Inukai'ego. Nawet ptaki zamilkły. Tylko gałązki cicho pękały pod naszym ciężarem. Niedługo później dotarliśmy do siebie.
Mężczyzna kładł Kotori na jej pled, a Kotarou zaciągnął mnie trochę dalej, pod inne drzewo.
 -Skąd wiedziałeś, że za wami idę? - Spytał.
Wzruszyłem ramionami.
 -Czułem się śledzony. Po prostu.
 -Mało kto potrafi to wyczuć... nawet Joker nie wiedział, że za nim idę - Zachichotał cicho.
 -Kiedy?
 -No... nocą. Wartę wtedy miałeś, nie? - Wyszczerzył zęby w uśmiechu.
Inukai usiadł obok nas.
 -Mam kilka pytań - Kotarou nachylił się trochę do nas. - Po pierwsze: Skąd wytrzasnęliście naczynie Nivi?
 -Jakie naczynie? - mruknął Inukai.
 -Hmm.... tak jak przy opętaniu. Jest demon i naczynie, czyli osoba opętana. Mniej więcej - Wytłumaczył po chwili zastanowienia.
Mężczyzna pokiwał powoli głową.
 -Kotori poznałem kilka lat temu, ale to była krótka znajomość. Za pierwszym razem spotkałem ją w jednej z knajp na przedmieściach. Pracowała tam jako kelnerka, a ja na zmywaku. Wakacyjna, robota, więc nic wielkiego. Po tych paru latach, na pierwszym spotkaniu w parku....
 -A mówiłeś, że to nic wielkiego. Przyznaj się, utrzymywałeś z nią kontakt? - przerwał mu Kotarou.
Chłopiec wyraźnie zbił Inukai'ego z tropu. Mężczyźnie wyraźnie zaschło w gardle.
Usłyszeliśmy cichy i ciepły śmiech Kotori. Spojrzeliśmy na nią. Siedziała na swoim miejscu i czesała włosy.
 -Spotykaliśmy się tam, ale nie we dwójkę - Spięła je w luźny kucyk. - Było tam jeszcze kilkanaście innych dziewczyn. Nasze "zebrania" miały na celu tylko odkrycie i zapanowanie nad naszymi umiejętnościami.
 -Właśnie - Mruknął Inukai. - No, ale wracając. Po tych paru latach, na pierwszym "zebraniu" prawie jej nie poznałem. Nie wiedziałem, że jest jakimś naczyniem.
 -Tak to jest, jeśli się żyje w świecie bez magii - Prychnął chłopak.
 -Coś jeszcze chciałeś wiedzieć? - Spytałem.
 -A, no tak. Zapomniałbym - Kotarou wstał i wytrzepał spodnie. - Zmieniły wam się sny, nie?
Po plecach przebiegł mi nieprzyjemny dreszcz, ale kiwnąłem głową.
 -Tak myślałem - Westchnął. - Życzę powodzenia w poszukiwaniach!~
 -Skąd to wiesz? - szepnąłem.
W odpowiedzi wskazał tylko swoją skroń.
 -Telepatia i te sprawy - Odparł. - Muszę wracać. Do zobaczenia!
Odwrócił się, a po chwili zniknął między krzewami. Położyłem się na ziemi i westchnąłem głęboko.
 -Gdzie jest Kotori? - Spytał Inukai.
Wzruszyłem ramionami.
 -Może poszła do jeziora? - Mruknąłem.
 -Pewnie tak.
Po chwili uciekłem myślami gdzie indziej. "Co się stało z Natsuną po zniknięciu? - Pomyślałem. - Ostoja Wiatru pewnie nie należy do najmniejszych, o ile to nie jest wielkości mniejszego państwa".
 -Wołaliście mnie? - Usłyszałem głos Kotori.
Spojrzałem na nią. Miała na sobie luźne dresy i przydużą bluzkę.
 -Zastanawiałam się nad wydarzeniami z rana - Zawiesiła ręcznik na jednej z niższych gałęzi i usiadła przy nas. - Mówiąc w skrócie: Tak na prawdę żyję dopiero od siedmiu lat. Poprzednie dziesięć spędziłam w sanatorium i wielu szpitalach. Dlaczego tak było? Nikt nie wie. Mój organizm był zbyt słaby, aby samodzielnie funkcjonować. Jednak, na moje dziesiąte urodziny wyzdrowiałam. Nikt wtedy nie mógł zrozumieć, dlaczego tak się stało, ale nie drążono tematu. Teraz, po tym wszystkim, rozumiem. Nivi musiała po prostu we mnie, tak jakby, mieszkać.
 -Czyli po prostu stałaś się jej naczyniem - stwierdził Inukai.
Kiwnęła głową.
 -Jak tylko ręcznik wyschnie, możemy ruszać dalej - uśmiechnęła się.
Podniosłem się ziemi i przytaknąłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz