Tutaj znajdować się będą wszystkie fanarty i fanfiki, które prześlecie 😉
(agnes.huber45@gmail.com - gmail do mnie)
Zapraszam do tworzenia!
Zapraszam do tworzenia!
Agnes
Rozdział #10.5
Wejście do latarni , jeszcze w połowie skryte za wzgórzem,
bardzo powoli ukazywało się naszym oczom.
- Nie ciężko ci? -
zagadnęła lisica - w sumie, duże to to nie jest. - zmierzyła wzrokiem
nieprzytomną Kotori.
- Ona. - poprawiłem.
- Trochę szacunku, to człowiek. - stwierdziłem z przekąsem, widocznie lekko
docinając Kemono, bo lekko się nachmurzyła.
- Aha, a jak jestem
bogiem, to co? - zdjęła wielki miecz z pleców w charakterze groźby.
- Sakura, jesteś
bóstwem. - wtrąciła spokojnie Tija.
- Weź się nie wtrącaj,
kiedy próbuję komuś udowodnić swoją wyższość?! - odparła gniewnie lisica. Może
mi się tylko wydawało, ale chyba przy jej prawym oku na ułamek sekundy pojawił
się płomień. Możliwe, że chciała dodać coś jeszcze, ale zamilkła, stawiając
uszy na sztorc.
- Stało się coś...? -
spytałem niepewnie, gdy zaczęła jakby węszyć, podrygując uszami we wszystkie
strony.
- Jest gdzieś... -
rzuciła przez ramię do elfki umiejscawiając miecz powtórnie na plecach. Zaczęła
krążyć wokół mnie z lekko zdziczałym błyskiem w oczach.
- Mogę wiedzieć o
co...? - nie zdążyłem dokończyć pytania.
- Pozwolisz, że to
skonfiskuję... - powiedziała dziwnie spokojnym głosem, wyrywając z zaciśniętych
rąk Kotori sztylet. Chwilę trzymała ostrze w palcach, jakby badając każdą jego
nierówność.
- SAKURA! - wrzasnęła
Tija, widocznie zdeprymowana. Jej głos wyrwał "bóstewko" z transu.
Wypuściła sztylet z rąk i kilka razy starała się złapać, jednak ze skutkiem
negatywnym. Kordzik spadł na ziemię i... rozpadł się, jakby był ze szkła.
Lisica szybko przydepnęła jego szczątki z zacięciem wymalowanym na twarzy,
jakby starała się zabić cokolwiek, co mogłoby żyć w jego wnętrzu. Po chwili
absolutnej ciszy Sakura zwróciła twarz w kierunku elfki, kładąc po sobie uszy.
- TIJA! Twoje
wyczucie czasu jest po prostu piękne. Ja tu się staram, daję z siebie wszystko,
a ty co? Świetny z ciebie mentor, dostajesz order. - fuknęła.
- Najpierw to ty
przestań kontrolować percepcję. - odparła "mentorka" spokojnym,
aczkolwiek hardym tonem. Tak właściwie… miała racje - mimo że cały czas
szliśmy, dystans do latarni wcale się nie zmniejszał. Coś musiało być na
rzeczy. Kemono tylko wystawiła język i pstryknęła palcami.
- Szlag by trafił! -
zaklęła spychając mnie ze ścieżki i na szybko stworzyła płomień, który zwęglił
na pył spadającą gałąź, która wcześniej znajdowała się tuż nade mną.
- Zabiłoby cię na
miejscu. Od dziś masz mnie czcić. - stwierdziła z uśmiechem, strzepując resztki
popiołu z włosów. Chwilę stałem zamurowany, po czym otrząsnąłem się z szoku.
Chciałem spytać, co tak właściwie się stało, ale elfka mnie ubiegła
- Wyjaśnienia proszę.
- Sakura westchnęła i przewróciła oczami, po czym wskazała na miejsce, w którym
aktualnie stała.
- Sztylet. Z własnym
demonem. Podejrzewam, że tym samym, który nam zwiewa od miesiąca. I mogłabym
sobie kulturalnie zakończyć konwersację, gdyby ktoś mi nie przerwał... -
posłała swej mentorce groźne spojrzenie. - A teraz popsułam i co? I albo bydle
zwiało, albo dopiero zwieje, co wybierasz? - wymuszony uśmiech malował się na
jej twarzy.
- Nie chciałbym się
wtrącać... - starałem się zmniejszyć napięcie, przypominając o swym istnieniu.
- No to się nie
wtrącaj! - ucięła lisica.
- Uspokój się. -
poleciła elfka, biorąc ją za ręce.
- Weź mnie zostaw.
- Jako osoba...
- Bóstwo, (niech ci
będzie). - elfka przewróciła oczami.
- Jako bóstwo podatne
na opętania, nie masz prawa do robienia tego typu rzeczy bez wiedzy
przełożonego.
- CO SIĘ TUTAJ, DO
CHOLERY, DZIEJE?! - nerwy mi puściły. Dziewczyny wymieniły porozumiewawcze
spojrzenia.
- Jesteśmy z ministerstwa.
Ostatnio dostałyśmy wiadomość o niepokojących zajściach w strefie neutralnej,
więc jesteśmy. - rozpoczęła wyjaśnienia elfka.
- Nie wprowadzaj go w
szczegóły, pochodzi z Tamtej Strony. – wtrąciła lisica. Na twarzy mojej
rozmówczyni malowało się zdziwienie. – Nie widzisz? Nie zna podstaw, wygląda na
wyrwanego z kontekstu i ogółem jest taki nie ten teges.
- A ty to kto?
Egzorcystyczny liseł? - spytałem bez przekonania. Rzeczona posłała mi
nienawistne spojrzenie.
- Sakura, podatne
bóstwo, jak już wspomniałam. – kontynuowała Tija. - Mimo że przeszła pozytywnie
wszystkie możliwe oczyszczenia, nadal mówi biegle kilkunastoma językami. Aby
nie zagrażała rasie, jedynym sposobem było uczynienie jej początkującym
egzorcystą. Przydatna w kwestii demonów, jest w stanie je zrozumieć bez
większych przeszkód. Niestety, niszczy prawie wszystko, czego się dotknie i nie
tylko... – westchnęła.
- No już, psuj dalej
mój image w oczach potencjalnego wyznawcy... Niczego więcej do szczęścia mi nie
trzeba. - powiedziała ironicznie lisica, składając obie dłonie frontem do nas.
Po złączeniu, wzór na nich wymalowany przedstawiał krzyż, ale taki trochę jakby
bardziej rozbudowany niż te, które mogą wisieć na ścianach w klasach od religii.
Przeszedł ją dreszcz, jakby porażenie prądem. - Zadowolona? - rzuciła w stronę
mentorki.
Zaczęło dziać się z nią coś dziwnego. Na jej twarzy malował
się dziki gniew. Wygięła się w dość nienaturalny sposób, ale błysk w jej oczach
zwiastował nagły atak. Nie wiem jakim cudem, ale mimowolnie, dosłownie zgasiłem
jej ognisty temperament.
- Jeszcze naślę na
was antychrystów… jeszcze zobaczycie… - stwierdziła szczerze niezadowolona.
- Co to miał być za
odpał? – spytała Tija z rezygnacją w głosie.
- Próba pochwycenia,
okiełznania i unicestwienia demona, niestety nieudana. Zwiał. – zameldowała z
dziwnym uśmieszkiem.
- (Heh, idioci…) – po
okolicy rozległo się dziwnie syczące echo.
- Cieszysz się? –
zapytałem z kpiną w głosie. – Ktoś na pewno zrobiłby to lepiej. – dodałem
sceptycznie.
- Znalazł sobie inne
naczynie… i chyba mam pewną niepoprawną teorię co, a raczej kto to może być… -
odparła zagadkowo. – A teraz wbijamy do was. Trza przecież ją dobudzić, czyż
nie?
Hm... czyżby ilustrator wziął się za pisanie? Nie jest źle Sei, ale może skup się na jednej rzeczy? Kreskę dopracuj? (Nie, że jest jakaś zła, jest interesująca, ale trening czyni mistrza, czyż nie?)
OdpowiedzUsuńWspomnienia ze starej Ostojki? Cóż tutaj fabuła się niejako różni od pierwowzoru, ale nie ukrywam, poczytałbym jeszcze o takich akcjach Sakury...