czwartek, 27 kwietnia 2017

PYRKON 2017

W tę sobotę będę na konwencie Fantastyki w Poznaniu - Pyrkonie.
Może wstawię jakieś zdjęcia, ale to zależy od Was (po prostu napiszcie - komentarze, shoutybox, gmail (staram się odpisywać ^ω^)).
Jak mnie znajdziecie? Otóż będę latać w cosplay'u Hoodie'go (Creepypasta). Może nie będzie to jakieś BARDZO wierne odwzorowanie, ale każdy sobie radzi jak może.
Pytania? Zapraszam do rozmowy (mail do mnie w zakładce "fanowskie")!~ ⤴
Agnes

wtorek, 25 kwietnia 2017

Rozdział #34

Otworzyłem oczy. Kanatris pochylała się nade mną z ciekawością.
 -Co jest? - Spytałem.
 -Nie widziałam tego chłopaka w okolicy. Nie jesteś stąd, nie?
 -Prześmieszne - Dźwignąłem się na rękach.
 -Oj tam, oj tam.
 -Coś ciekawego?
 -To co u ciebie - Odparła.
Przewróciłem oczami. Dała mi kawałek materiału.
 -Co to jest?
 -Zawiąż to na oczach.
Spojrzałem na nią podejrzliwie, ale zrobiłem to, o co prosi. Prowadziła mnie przed siebie. Wiedziałem, że oddalamy się od jeziora. Trawa szeleściła i cicho trzaskała.
Usłyszałem czyjś chichot. Był inny niż Kany, ale znajomy.
 -Gotowy? - Nimfa złapała szmatkę.
Przytaknąłem.
 -Trzy.... dwa... jeden... SUPRISE!~
Przede mną stała... Natsuna. Uśmiechała się, trzymając chustkę w dłoni Nie wiedziałem co powiedzieć. Otworzyłem usta i coś wydukałem.
 -To ja już was opuszczę... do zobaczenia - Kanatris wycofała się cicho.
Podszedłem do niej i delikatnie pogłaskałem po policzku. Miała miękką i delikatną skórę.
 -Nie wierzysz? - Spytała rozbawiona.
Poczułem jak oczy mi wilgotnieją. Uśmiechnąłem się lekko.
 -Co u ciebie? Gdzie jesteś? - Szepnąłem.
 -Przejdźmy się - Pociągnęła mnie za rękę.
Nie bardzo przekonany, ruszyłem za nią.
 -Zaczynając od początku - Westchnęła. - Wiem tylko to, że jestem w Ostoi. Jestem trzymana w zamknięciu. Nie wiem przez kogo. Trochę się boję, ale jest nawet w porządku. Jestem zadbana, ale chciałabym już się z Wami spotkać. Tęsknię...
Wzięła głęboki wdech i otarła oczy. Położyłem jej dłoń na ramieniu.
 -Jesteśmy już niedaleko, chyba... - Podrapałem się w tył głowy.
Uśmiechnęła się. Milczała.
 -Coś się....
 -Ciii... -Przerwała mi. - Chciałabym tylko pomilczeć.
Szliśmy dalej, aż doszliśmy do plaży.
 -Nie wiedziałem, że...
 -Bo to już moja część snu. Jesteśmy tak jakby nimi połączeni. Nie wiem dlaczego.
 -Spytam. Mam kogo - Puściłem do niej oczko.
Usiedliśmy na piasku. Oparła się o mnie i westchnęła cicho.
 -Lubię cię. To była pierwsza myśl, gdy się wybudziłam. Dowiedziałam się czegoś ważnego, wiesz?
Spojrzałem na nią.
 -Nasza podróż tutaj kosztowała nas jeden dzień, ale kiedy będziemy wracać, to będzie tylko kwadrans. Ciekawe, nie?
 -Czyli, czyli... byliśmy w parku i to był dziewiętnasty października, latarnia dwudziesty, ministerstwo dwudziesty pierwszy, Nivi dwudziesty drugi, Ghalirek dwudziesty trzeci, dwa dni w śpiączce, czyli dwudziesty czwarty i piąty, więc dzisiaj będzie... dwudziesty siódmy - Liczyłem cicho. -Mylę się gdzieś?
 -Raczej nie - Przymknęła  oczy.
 -Ja ciebie też lubię - Spojrzałem w niebo.
 -Mógłbyś mi wyjaśnić o co chodzi z ministerstwem i całą resztą?
W dużym skrócie opowiedziałem jej o wszystkim. Wsłuchiwała się całą sobą. Dopytywała, prosiła o wyjaśnienie, a ja patrząc na nią, odpowiadałem. Miała jasne, błękitne oczy, których nie dało się nie lubić.
 -Ciekawe.... nawet bardzo - Podparła brodę, kolanami.
Słońce powoli wschodziło.
 -Bardzo mi przykro, ale muszę się zbierać - Wytrzepałem spodnie.
 -Odprowadzę cię. Ja mogę jeszcze zostać. Będę cię obgadywać z Kaną - Zachichotała.
 -Ech, Natsuś, Natsuś... - Westchnąłem.