Zaraz po wjeździe do Londynu zaczęliśmy zwiedzać. Wszyscy praktycznie byli nieprzytomni po bezsennej nocy, ale wyrobiliśmy się z całym planowanym planem (planowany plan - jesteś geniuszem).
Poranek dnia drugiego:
Nie żyję. Znowu. Łóżka są wygodne towarzyszki w pokoju są cudowne, ale położyłyśmy się około północy (wcześniej się nie dało), a wstałyśmy za dwadzieścia siódma. Wszystkie zdjęcia są w aparacie, dlatego pojawią się po powrocie :) Czas się ubrać, do wieczora, ludki, do wieczora!
Wieczór dnia drugiego:
Nie mam praktycznie pieniędzy i jest mi trochę smutno, ale trudno. Żyje się dalej. Chciałam sobie nakupować dużo pierdółek, ale trudno. Zdjęcia będą kiedy indziej.
Byliśmy w London Tower, potem się przeszliśmy wzdłuż Tamizy i pojechaliśmy do Windstor (czy jakoś tak). Do jutra!
Dzień czwarty: Dzisiaj wracamy. Nie miałam wczoraj czasu, aby coś napisać. Faktyczny powrót jest po południu, bo jeszcze odwiedzimy Madame Tusso (naprawdę nie wiem, jak to się pisze), Baker Street i British Museum :D
Po powrocie jeszcze coś wspomnę, na tę stronę wrzucę zdjęcia, więc według mnie watro czekać! ;)
Okej, everybody! Powróciłam, więc wrzucam zdjęcia:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz