piątek, 26 sierpnia 2016

Rozdział #22

Jakiś czas później ruszyliśmy dalej. Spokój nie trwał jednak długo. Ledwo doszliśmy na wydmy, za naszymi plecami rozległ się huk. Odwróciliśmy się gwałtownie. Błękitne niebo, nieznacznie zasnute chmurami, zabłysło wieloma kolorami.
 -Do zobaczyska!! - krzyknęła szajka.
 "Na pewno" - pomyślałem.
Wyjąłem z torby mapę i poprowadziłem nas w stronę Ostoi Wiatru. Szliśmy w ciszy przez pewien czas.
 -Ten chłopak coś wspominał o snach, nie? - spytał Inukai.
Kiwnąłem głową i podniosłem wzrok znad arkusza papieru.
 -A dlaczego pytasz? - spojrzałem na niego.
 -Miał rację - odparł.
"Czyli nie jestem jedyny" - mruknąłem do siebie.
Jego (jak zwykle) obojętne spojrzenie wiodło po okolicy.
 -Od kiedy tutaj się dostaliśmy, śni mi się ogród - wtrąciła nagle Kotori. - Budzę się w jakiejś altance, zawsze w tym samym miejscu. Nie wiem skąd, ale znam to miejsce. Każdej nocy idę gdzie indziej i każdej nocy znajduję tam uschnięte i zaniedbane rośliny. Staram się temu zaradzić. Wyrywam chwasty, niosę wodę, ale jeszcze, nie widzę różnicy. Towarzyszy mi tam samotność i... uczucie bycia obserwowaną.
Spojrzeliśmy na nią. Wyglądała na zamyśloną. Przypuszczałem, iż nie była świadoma swojej wypowiedzi.
 -Nie wygląda to kolorowo - stwierdził Inukai.
Zamrugała parę razy i otworzyła szerzej oczy.
 -N... naprawdę to powiedziałam...? - pisnęła.
Przytaknęliśmy.
 -A u was jak to "wygląda"? - spytała.
 -Hmm... - mruknął Inukai.- Gdy otwieram oczy, jestem otoczony kobietami z dosyć dużymi tatuażami na plecach i w wyjątkowo skromnym odzieniu. Każda z nich mówi, że jest moim dawnym lub aktualnym marzeniem. Jednak dzisiaj, odwiedził mnie tam mój starszy brat. Mówił o moich podejrzeniach, co do Sonomaru. Zaprzeczył. Po nim wszystkiego mógłbym się spodziewać, więc nie zapewniam, że to prawda. dał mi jakąś kartkę z adresem do pewnej gospody. Zapewnił mnie, że możemy tam się zatrzymać na trochę.
 -Masz tę kartkę? - spytałem.
Przytaknął.
Później opowiedziałem trochę o Kanatris i spotkaniu z Natsuną, pierwszej nocy.
***
 -Uważam, że powinniśmy się tu gdzieś zatrzymać - powiedział Inukai.
 -W okolicy nie ma żadnej wioski, tylko strumień - odparłem.
Poszliśmy w jego kierunku. Rozbiliśmy "obóz" mniej więcej w połowie  drogi.
 -Co z obiadem? - mruknąłem.
 -Możesz iść i coś upolować - odparł Inukai. - Może uda mi się coś złowić w strumieniu.
Rzuciłem torbę pod drzewo i ruszyłem w stronę lasu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz