czwartek, 16 czerwca 2016

Rozdział #16

 Ten rozdział dedykuję mojej bardzo ważnej znajomej (wręcz przyjaciółce), która za niedługo będzie obchodzić urodziny. Życzę ci z tej okazji wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń i zdrowia.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Spojrzałem w niebo. Białe obłoki sunęły po jego błękitnej powierzchni. Poczułem jak ten widok powoduje u mnie senność. Przymknąłem powieki i zamyśliłem się trochę. Pierwsze go mi przyszło na myśl była Natsuna.
Znaliśmy się nieco ponad miesiąc, a ona zdążyła mi szczerze zaufać. W sumie ja również. Znajomi bliżsi i trochę dalsi mówili mi, że Natsuna chciała być kimś więcej niż przyjaciółką, ale nigdy jej o to nie spytałem. Uważałem, że nie jestem gotowy na poważny związek i nie byłbym w stanie go utrzymać. Wcześniej nie miałem dziewczyny, bo jej nie potrzebowałem (albo inaczej: nie odczuwałem takiej potrzeby). Jednak, po tym co się działo wczoraj... czułem jakąś pustkę.
Potrząsnąłem głową. "Jasne, jasne jeszcze czego?"- pomyślałem. "Nie chciałbym wyjść na jakiegoś zakochanego Romeo, ale na takie fantazje będę mógł sobie pozwolić, jak wyciągniemy stąd Natsunę" - westchnąłem cicho. Spojrzałem na moich towarzyszy. Inukai leżał pod pniem klonu z kapturem nasuniętym na oczy, a Kotori stała przede mną.
-Idę się przejść - powiedziała.- Chcesz dołączyć?
-A co z Inukai'm - wskazałem go ruchem glowy.
-Ja tu zostanę i popilnuję rzeczy - mruknął w odpowiedzi.
Po pewnym czasie drogi usłyszeliśmy szum. Poszliśmy w tamtym kierunku. Z każdym krokiem odgłos ten był coraz głośniejszy i wyraźniejszy. Chwilę później doszliśmy do niewielkiego wodospadu z jeziorkiem. Podeszliśmy bliżej brzegu. Żwir i kamienie zachrzęściły nam pod stopami. Zejście do oczka było trochę strome, woda w nim- przejrzysta, a dno - kamieniste i niezbyt głębokie. Wtedy zauważyłem ruch za kutyną wodospadu.
-Widziałaś? - spytałem dziewczyny.
Pokręciła głową. Ruszyliśmy powoli w tamtą stronę. Za ścianą wodospadu była jaskinia, do której niepewnie weszliśmy. Jej ściany były w niektórych miejscach porośnięta mchem. "Co mnie podkusiło, aby tu wejść?" - pomyślałem. Wtedy usłyszeliśmy za sobą lekko poirytowane chrząknięcie. Gwałtownie się odwróciłem. Za nami stał dosyć niski chłopak. Miał niezbyt zadowolony wyraz twarzy, jednak kiedy się nam przyjrzał, w jego szafirowe oczy błysnęły wesoło.
-Wiem kim jesteście - powiedział po chwili.- Mówcie mi Kotarou. Czegoś tu szukacie?
Nie wiedziałem co powiedzieć.
-Widzieliśmy jakiś ruch za wodospadem. Jeśli w czymś tobie przeszkodziliśmy, wybacz, nie chcieliśmy - dobrała starannie słowa Kotori.
Chłopiec zachichotał cicho.
-Nie no co wy... nawet nie spodziewałem się takiej odpowiedzi. Pokazać wam coś?
Spojrzeliśmy po sobie.
-Czemu nie... - wzruszyłem ramionami.
Kotarou wyminął nas i ruszył w głąb jaskini.
-Idziecie, czy nie?! - rzucił za siebie.
-Myślałem, że w stąd wychodzimy... - mruknąłem.
-Zobaczysz! - odkrzyknął chłopak.
Dogoniliśmy go. Zadowolony nucił coś pod nosem. Po pewnym czasie dostrzegliśmy koniec tunelu.
Wyszliśmy na zewnątrz. Kotarou, jednak prowadził nas dalej w las. W pewnym momencie między drzewami zauważyłem tamte ruiny.
-Zauważyłeś je? Cóż trochę ciężko je zignorować. Właśnie was tam prowadzę. Poznacie Jokera, Madison, Miriam i Willy... chwilunia... gdzie wasz towarzysz? Byliście przecież we trójkę....
-Został na miejscu - mruknąłem.
Pokiwał ze zrozumieniem głową. Wyszliśmy na polanę. Chłopak pstryknął palcami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz