środa, 23 marca 2016

Rozdział #04

Znaleźliśmy się na plaży, lekko zasnutej mgłą. Rozejrzałem się dookoła. Za nami były wydmy i las. Wrót nie można było zauważyć, zniknęły.
-Jesteśmy na miejscu- mruknąłem.
Inukai spojrzał na mnie trochę zdziwiony.
-Osiągnęliśmy swój cel, nie?- powiedziałem.
-W sumie prawda- odparł.
Poczułem lekkie drżenie ziemi. Spojrzałem na wschód. Zbliżało się do nas trzech jeźdźców na koniach. Zaczęliśmy uciekać, jednak nie zdołaliśmy daleko pobiec. Otoczyli nas w ciasnym okręgu. Przyglądali nam się w ciszy.
-Macie medaliony?- spytał jeden z nich.
Pokręciłem powoli głową. Inukai milczał, a jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.
-Proszę wybaczyć, ale jeszcze nie mieliśmy okazji, aby je wyrobić- dobrała starannie słowa Kotori.
Jeźdźcy spojrzeli na nią. Ta sama osoba westchnęła głęboko.
-Pokażcie znamiona- mruknął po chwili.
Poczułem jak blednę. „Co?!”- pomyślałem. Rozpaczliwie popatrzyłem po nagarstach. NIC.
-A one przypadkiem nie pojawiają się po użyciu ich, po dostaniu się na tę stronę Wrót?- szepnęła osoba obok.
-Marcus... jak zwykle ratujesz komuś cztery litery.
-Tak już mam, Ourell- wzruszył ramionami.- W takim razie, pokażcie, co umiecie.
Po twarzy Inukai'ego przemknął cień tajemniczego uśmiechu.
-Zatem, kobiety przodem- zachęcił ją ruchem dłoni, Ourell.
Dziewczyna zrobiła krok przed nasz szereg. Wzięła w dłoń trochę piasku. Przyglądali się jej czujnie. Opuszkiem palca dotknęła szczytu usypanej górki. Uśmiechnęła się usatysfakcjonowana. Po chwili spomiędzy ziarenek piasku wychyliła się łodyga.
-Wystarczy?- spytała.
Pokiwali głową. Byłem następny. Za bardzo nie wiedziałem co zrobić. I jak. „Świetnie”- pomyślałem. Skupiłem się na morzu. Na jego ciemnych odmętach i słonym smaku. Na piasku pojawiła się kałuża wody. Ruszyłem dłonią, jakbym chciał dotknąć jej tafli. Poruszyła się. Spojrzałem na nich, a oni kiwnęli głowami. Odstąpiłem miejsca Inukai'emu. Pstryknął palcami. Pomiędzy nimi pojawiły się iskry, które przerodziły się w małe płomienie. Ogień upadł na ziemię i oddzielił nas od jeźdźców. Nie wyglądali na zaskoczonych. Beznamiętnie patrzyli na rozrastający się ogień. Wtedy Ourell przydusił ogień, wodą. Inukai zagryzł wargę.
-Dobra, starczy- mruknął Marcus.
Kotori spojrzała na nich.
-Dokąd idziecie?- spytał trzeci z nich, który do tej pory siedział cicho.
-Do Ostoi Wiatru- powiedziałem ostrożnie.
-Idźcie na wschód- polecił Ourell.
-Damy radę- mruknął Inukai.
Popatrzyli na siebie. Nie ufali sobie wzajemnie. W ich oczach płonął pewien rodzaj rywalizacji.
-W takim razie nie będziemy przeszkadzać- powiedział Marcus.
Ourell kiwnął głową i odwrócił konia. Chwilę później cała trójka pogalopowała w przeciwnym kierunku. Zostaliśmy sami. Mięśnie twarzy Inukai'ego rozluźniły się.
-Idziemy?- spytał.
Pokiwałem głową razem z Kotori. Poszliśmy za wydmy, w stronę lasu. Inukai prowadził. Szedł dosyć szybkim krokiem. Dziewczyna milczała i patrzyła po drzewach. Zauważyłem, że nadal trzymała w dłoni roślinę, którą wcześniej wyhodowała. Pęd obrósł już jej nadgarstek i piął się w górę.
-Dlaczego wciąż trzymasz tę roślinę?- spytałem.
Spojrzała na rękę.
-Och- uniosła brwi.-Nie zauważyłam. Dzięki.
Delikatnie wzięła łodyżkę do ręki i odplątała ją od ramienia.
-Szybko urosła-mruknęła.- Aż do samego karku.
Syknęła cicho.
-Pomożesz?- spytała.- Chyba się wplątała we włosy.
Zatrzymaliśmy się na chwilę. Faktycznie, pęd zahaczył o parę włosów. Spostrzegłem pod nim mały tatuaż z liściem.
-Masz już znamię- powiedziałem.
Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.
-Z tyłu szyi?- upewniła się.
Kiwnąłem głową. Delikatnie dotknęła karku.
Zauważyłem, że Inukai czeka na nas trochę dalej, przy jednym z drzew.
-Idziemy?- pytał.
Dołączyłem do niego, a ze mną- Kotori. Kątem oka spostrzegłem małe znamię wody na nadgarstku. Po mojej twarzy przemknął cień usatysfakcjonowanego uśmiechu.

1 komentarz:

  1. "zachęcił ją ruchem dłoni, Ourell." - tu jest niepotrzebny przecinek.
    "spytał trzeci z nich, który do tej pory siedział cicho." - jaki trzeci z nich? Niby wiadomo, że chodzi o jeźdźców, ale nie możesz tak ni z tego ni z owego pisać o "nich" jeśli w którymś z kilku poprzednich zdań nie użyłaś słowa, które wskazuje na ich tożsamość. Czy coś w tym stylu...
    "Pokiwałem głową razem z Kotori." - tutaj po prostu pasowałaby zmiana kolejności wyrazów jak na przykład "Razem z Kotori pokiwałem głową."
    "spostrzegłem małe znamię wody na nadgarstku" - co znaczy "znamię wody"? Jakaś kropelka? :)

    OdpowiedzUsuń