czwartek, 10 marca 2016

Rozdział #01

Wracałem z popołudniowego spaceru. Szedłem przy jednym z okolicznych parków. Wtedy natknąłem się na kilka czerwonych kropek na chodniku. Były świeże, a ich kolor przypominał krew. Zaskoczony poszedłem dalej, a po chwili zauważyłem dziwny pochód białych postaci w głębi lasku. Zaciekawiony, skierowałem tam swoje kroki.
Na czele grupy stała postać odróżniająca się od reszty. Miała na sobie czarny płaszcz, a w ręku- kosę. Milczeli, lecz ja nadal szedłem w ich stronę. Wtedy spośród postaci w bieli dostrzegłem moją znajomą- Natsunę. Trochę zdziwiony, zatrzymałem się. Dziewczyna miała niebieskie oczy i długie, białe włosy. Zauważyłem, że jest na czymś skupiona. Spojrzałem w tym samym kierunku, co ona. Był tam człowiek. Tylko tyle mogłem dostrzec, ponieważ stał on dosyć daleko. Wtedy machnął dłonią, a Natsuna upadła na kolana. „Co się tam odprawia?”- pomyślałam. Postać w czarnym płaszczu powoli podeszła do niej i pomogła jej wstać. Dziewczyna trochę zakłopotana ukłoniła się, a wtedy spoliczkował ją. Spojrzała na niego zdziwiona.
Momentalnie się wściekłem. „Co to miało być?”- wydarłem się w duchu.
-Ej ty!- krzyknąłem.
Spojrzał na mnie. Miał czerwone oczy, które nie wyrażały żadnych emocji.
-Mówiłeś coś do mnie?- spytał.
To tylko bardziej mnie rozwścieczyło. Słyszałem wokół szepty innych. Słyszałem tylko kobiece głosy.
-Kogo jak kogo, ale na kobietę ręki nie powinieneś ręki podnosić- warknąłem.
Westchnął cicho. Poczułem jak Natsuna delikatnie ciągnie mnie za rękaw.
-Rin, skąd ty tu...?- szepnęła
-Jesteś Rin jak słyszę? Miło mi. Jestem Inukai- wyciągnął w moją stronę dłoń.
Uścisnąłem ją z niechęcią. Była zimna.
-Idziemy stąd- mruknąłem do dziewczyny.
-A... ale Rin...- jęknęła.- Pozwól, że przynajmniej coś ci wytłumaczę...
Zatrzymałem się w pół kroku. Pociągnęła mnie za nadgarstek z dala od reszty.
Stanęliśmy przy krzewie czarnego bzu. Westchnęła cicho.
-Jak by to powiedzieć...- biegała wzrokiem po okolicy, ale unikała mojego wzroku.
-Po pierwsze: spójrz mi w oczy. Po drugie: powiedz prawdę- powiedziałem.
Posłuchała.
-Od tygodnia spotykam się tutaj z nimi. Codziennie, na godzinę- powiedziała powoli.
-A TO zdarzało się częściej?- spytałem z lekkim naciskiem
Pokręciła głową.
-No, właśnie, nie... i to mnie trochę niepokoi- mruknęła.
Poklepałem ją po głowie. Spojrzała na mnie pytająco.
-Chodź. Odprowadzę cię- powiedziałem cicho.
-A mogę pójść chociaż po rzeczy?- spytała.
-Też mi pytanie- odparłem.
Uśmiechnęła się i pobiegła w stronę jednej z ławek. Kiedy wracała, zauważyłem za nią Inukai'ego. Obserwowałem jego najmniejszy ruch.
-Natsuna!- zawołał ją.
Odwróciła się do niego. Podszedł do niej. Zza pleców wyjął mały naszyjnik. Zamachał nim jak wahadłem przed jej oczami. Chwilę później szliśmy w stronę jej domu. Jej policzek nadal był trochę zaróżowiony.
-Co on zrobił z tym naszyjnikiem?- spytałem w pewnym momencie.
-Szczerze? Nie wiem- wzruszyła ramionami.- Powiedział tylko: „3, 2, 1... niechaj show się rozpocznie”. Mistrz ogólnie się trochę dziwnie zachowywał.
„Mistrz?!”- uniosłem brwi. Wolałem nie pytać o szczegóły.
Po jakimś czasie doszliśmy pod jej klatkę kamienicy.
-Może skusisz się na herbatę?- uśmiechnęła się, otwierając drzwi.
-Nie ma problemu- powiedziałem chwilę później.- Skoro zapraszasz...
Weszliśmy na czwarte piętro. Wtedy zobaczyłem coś dziwnego. Klucze do mieszkania Natsuny jakby... przenikały przez jej dłoń? Chwyciłem ją za nadgarstek. Spojrzała na mnie zdziwiona.
-Co ci...?- zmarszczyła brwi.
-Przyjrzyj się dokładniej- syknąłem.
Ponownie posłuchała. Otworzyła usta w niemym krzyku.
-Ch... chwila... m... mistrz- wyjąkała cicho.
-Mów mu po imieniu- warknąłem poirytowany.
-Eh... ok. A więc Inukai mówił kiedyś coś o zniknięciu do Ostoi żywiołu, który masz „w duszy”- powiedziała cicho.- Nie wierzysz mi, co nie?
Westchnąłem.
-Jak mam nie wierzyć w coś, co właśnie widzę?- uśmiechnąłem się do niej.
Jej oczy rozbłysły, ale i również zamokły od łez. Jej ciało powoli traciło kolory. Poklepałem ją po głowie.
-Jakbyś miała zniknąć to i tak cię znajdę- dodałem po chwili.
Przetarła oczy dłonią i rzuciła mi się na szyję.
-Dz... dziękuję...-szepnęła.- Będę czekać w Ostoi Wiatru.
Chwilę później odsunęła się ode mnie. Zarumieniła się i zniknęła. Westchnąłem cicho.
-No Inukai. Masz mi coś do wytłumaczenia- powiedziałem schodząc na dół.
Przez całą drogę myślałem o Natsunie. Gdy doszedłem do parku, zauważyłem, że oni nadal tam byli. Wziąłem głęboki wdech i poszedłem w ich kierunku.

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się fajniej niż poprzednie opowiadanie o tym tytule :)

    OdpowiedzUsuń