-Ty? - Spojrzałem na niego.
-Dziesięć lat tańca towarzyskiego - Wziął łyk wody.
Czekaliśmy za dużą ścianą na Kotori.
-Nie powiem, szanuję - Powiedziałem.
-Gdybyś miał takiego wspaniałego trenera nie rezygnowałbyś -Westchnął, kręcąc wodę w kubku.- Ale po pewnym występie musiałem zrezygnować. Czasem mam do siebie pretensje, że zrezygnowałem, ale nie mam odwagi, aby ponownie tam stanąć i prosić o dalsze lekcje. Wolałbym nie brnąć w szczegóły.
-Okej - Pokiwałem głową.
Siedzieliśmy ukryci w krzakach obok sceny. Czekaliśmy na swoje "momenty". Spojrzałem na widownię. Wszyscy przyglądali się Kotori z dużym zainteresowaniem, oprócz Amandy, która patrzyła na wszystko z pewną dozą krytyki. Westchnąłem.
-Co jest? -Inukai zerknął mi przez ramię.
-Nic. Patrzę na widownię.
Szturchnął mnie w ramię.
-Za chwilę wchodzisz.
Przyjrzałem się scenie.
-Trzy... dwa... jeden... Idę.~
-Powodzenia - Szepnął.
Podszedłem do Kotori.
-Kim jest ona? Nie bywała w tej okolicy.
-Dokąd mnie zabrałeś? Kim jesteś? - Odskoczyła ode mnie jak poparzona.
-Przed chwilą do ciebie podszedłem. Nie widziałem cię nigdy wcześniej.
-Teraz wszystko rozumiem.... -Szepnęła.
-Co?
-Każdego dnia budziłam się i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie otwarte drzwi i buty w innym miejscu niż zostawiałam.
Uniosłem brwi.
-Wariatka - Zwróciłem się do publiczności.
-Pomożesz mi? - Spojrzała na mnie.
Powoli pokiwałem głową.
-Nie pamiętasz, gdzie mieszkasz?
-Pamiętam, ale... nie wiem jak stąd tam trafić.
-Ech... no dobra.
-Głodna jestem - Wtrąciła.
Udałem zaskoczenie.
-No co?
-Nie no nic. Mam jeszcze jakieś drobne, co chcesz?
Wzruszyła ramionami.
-Tylko u mnie najlepsze jabłka, śliwki, gruszki i co chcecie! - Rozległ się głos Inukai'ego.
-Chcesz? - Spytałem.
Przytaknęła.
-To tu czekaj - Pobiegłem w krzaki.
-Ufać? Nie ufać? Nie wygląda na przekonanego moim lunatyzmem - Westchnęła.
Wziąłem dwa owoce.
-Jestem - Rzuciłem jej jabłko.
-Dzięki - Mruknęła.
-W której dzielnicy mieszkasz?
-Na północy.
-To dosyć blisko. Chodź.
Wziąłem ją za rękę i pociągnąłem w stronę widowni.
-Co się dzieje? - Część widzów wodziła za nami wzrokiem.
Szliśmy dalej, a Inukai w tym czasie wprowadził kilka zmian.
-Mam nadzieję, że wiesz dokąd mnie prowadzisz - Mruknęła.
-Inaczej bym cię tam zostawił - Odparłem.
Westchnęła. Wróciliśmy.
-Właź na górę - Wskazałem jej ścianę.
-Po co?
-A żebyś się pytała. Właź.
-Nie denerwuj się tak.
Podsadziłem ją.
-Co widzisz? - Spytałem.
-Całe miasto.
-Którą część?
-Nie rozróżnię - Odparła.
Inukai stanął obok mnie i podał karteczkę. Kolorowe i zbyt duże ubrania przykuwały uwagę.
-Wróżbita Gerwazy zaprasza do siebie. Panienka też chce?
-Panienka jest ze mną - Odparłem.
Zmrużył oczy.
-Nie widzę tu świetlanej przyszłości - Zacmokał.
Usłyszałem krótki śmiech.
-Ja również - Mruknąłem.
Kotori zeskoczyła ze ściany.
-Wiesz jakie są najszybsze połączenia do północnej dzielnicy? -Odgarnęła włosy z twarzy.
Przysunął ją do siebie i wskazał punt na widowni.
-Prosto, potem w lewo, lewo i na przystanek. Dojeżdżasz na Karmazynowy plac, dalej musicie szukać sami, wybaczcie, ale widzę przed wami...
-Nie trzeba, naprawdę -Przerwałem mu pośpiesznie.
Westchnął i odwrócił się na pięcie.
-Ale polecam się na przyszłość!~ - Pomachał nam dłonią, odchodząc.
-Ależ męczący typ - Uniosłem wzrok do nieba.
-Niom - Pokiwała głową. - Chodźmy dalej.
Poszliśmy ponownie między widzów.
Widziałem ich zdziwione spojrzenia. Minąłem Blankę. Uśmiechała się.
-I jak? Widzisz ten przystanek?
Zaprzeczyła.
-No to w lewo i w lewo...
Już nie widziałem zwykłego placu, tylko uliczkę, prowadzącą na mały dworzec. Stoiska, sprzedawcy, gwar i tłum mieszkańców. Uśmiechnąłem się do siebie.
-Idziesz?
-Cały czas - Dogoniła mnie. - Chwila...
-Co jest?
-Znam to miejsce. Tu mieszkam - Klasnęła w dłonie. - Tu mieszkam!~
Obróciła się kilka razy, ale potknęła się i upadła na Inukai'ego. Był ubrany w starą, flanelową koszulę w kratkę. Miał rozczochrane włosy.
-A tobie co? - Warknął.
-Przepraszam, nie chciałam.
-No ja mam nadzieję - Postawił ją w pionie i machnął ręką.
-Wstąpisz? - Spytała.
Kiwnąłem kilka razy głową i poszliśmy za ściankę.
Po chwili wystąpiliśmy na środek całą naszą ekipą.
Rozległy się oklaski i owacje na stojąco. Ukłoniliśmy się. Pierwszy, drugi raz.
-Chcielibyśmy podziękować wszystkim, który pomogli nam w przedstawieniu. To również dla Was oklaski - Powiedział Inukai.
Przyłączyliśmy się do oklasków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz