Podniosłem powieki. Leżałem na trawie przy tamtym jeziorze.
-Przyprawiłeś mnie o zawał - Rzuciła Kanatris.
Coś wymamrotałem i podniosłem się. Nimfa siedziała obok i patrzyła w niebo.
-Ale co się stało? - Spytałem.
-Pojawiłeś się na dnie jeziora, a nie na brzegu. Ogłuszyli cię, nie?
Kiwnąłem głową.
-Coś ci musieli podać.
-Co?
Pokazała jezioro, którego taflę pokrywał lód.
-Oż kurde...
-No właśnie. Mam nadzieję, że za niedługo puści, bo po dłuższym czasie możesz nie mieć takiej dobrej sprawności, jak wcześniej. Na przykład paraliż, trudności z mową i takie tam - Machnęła ręką.
"Zaczepiście" - pomyślałem i podciągnąłem kolana pod brodę.
-Mamy czas przynajmniej na jakąś normalną rozmowę, nie?~
Spojrzała na mnie. Uśmiechnęła się.
-No to zacznę - Westchnąłem. - Znasz może Natsunę?
Zamyśliła się.
-Długie białe włosy, niebieskie wesołe oczy i długie szczupłe palce? Hmm.... czasami tu przychodzi.
Serce zabiło mi mocniej.
-Coś mówiła?
-Tak. Trochę mi o tobie opowiadała, ale to były może dwa, czy trzy spotkania.
Uśmiechnąłem się.
-Mówiła, że pewnie tu przyjdziesz, no i się sprawdziło - Nimfa wstała.
-Jest jakiś sposób, abym mógł zobaczyć lub przynajmniej usłyszeć, co się dzieje na "zewnątrz"?
Podała mi dłoń.
-Chodź.
-Gdzie?
Uśmiechnęła się.
Szliśmy przez pole. Z każdym krokiem oddalaliśmy się od jeziora. Kanatris ciągnęła mnie za nadgarstek. Coś nuciła pod nosem.
-Usiądź - Poleciła. - A, i zamknij oczy.
Posłuchałem rozkazu.
Trawa trochę wbijała się przez ubranie, ale postarałem się to zignorować.
-Nie otwieraj ich - Położyła coś na mojej głowie.
Poczułem powiew wiatru na plecach. Powieki momentalnie same się uniosły.
Leżałem, przyciśnięty do ziemi, w pobliżu naszego ogniska.
-Nie ruszaj się - Warknął ktoś z góry.
Nie widziałem zbyt wiele. Lider był pomiędzy Kotori, a Inukai'm.
-No dobrze, zacznijmy od nowa - Mężczyzna silił się na miły ton. - Jak tam się dostać?
-Czyli gdzie? - Wychrypiał towarzysz.
-Na drugą stronę - Chwycił go za kołnierzyk.
Inukai westchnął i zaśmiał się.
-Aa... no to równie dobrze możesz się zabić. Tylko ostrzegam, co jest po tamtej stronie... no nikt z nas nie wie.
Po pozostałych przemknął gorzki śmiech.
-Uważasz, że to śmieszne?
Zaprzeczył.
-Mówię na serio. Mogę ci nawet pomóc - Posłał w jego stronę krzywy uśmiech.
Spojrzał w moją stronę.
-No, w końcu się zbudziłeś. Może będziesz bardziej użyteczny niż twój kolega - Podszedł bliżej.
Coś wydukałem. Traciłem władzę w rękach, które zaczęły drżeć. Przed oczami ponownie zatańczyły czarne plamy. "C... co się dzieje?" - pomyślałem. Obiegłem ponownie wzrokiem okolicę. Kotori patrzyła na mnie przerażona, a Inukai miał ubrudzoną twarz od ziemi i... krwi? Nie mogłem dłużej się mu przyjrzeć.
-Powiesz coś o powrocie? - Lider grupy kucnął przy mnie i uśmiechnął się obrzydliwie.
Wtedy coś mignęło w jego oku. Przypominało to węża. Więcej nie zauważyłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz